środa, 23 czerwca 2010

Wykład w Bibliotece Polskiej

Biblioteka Polska mieści się w historycznym sercu Paryża na wyspie św. Ludwika przy Quai d’Orleans. Niedaleko Hotelu Lambert, niegdyś centrum politycznego polskiej emigracji, dziś należącą do arabskiego szejka, oraz dawnej siedziby nieistniejącej już księgarni Libella zaopatrującej przybyszy z polski w zakazaną literaturę. W bibliotece oglądamy izby pamięci poświęcone Mickiewiczowi i Chopinowi, podziwiamy listy kompozytora i okolicznościowe puchary wieszcza. Największe zainteresowanie wzbudza należący do Mickiewicza kawałek drzewa, o które opierał się Napoleon. Miejsce ważne i ciekawe, ale – mówiąc słowami wieszcza – oprócz „narodowego pamięci kościoła” przydałyby się też świadectwa codziennych realiów Wielkiej Emigracji. To, jak przybysze ze wschodu reagowali na kontakt z gwałtownie modernizującym się nowoczesnym Paryżem, jest tematem równie fascynującym, co duchowe spory Mickiewicza.

* * *

W bibliotece ciekawy wykład Jean-Yves Potela, francuskiego dziennikarza i politologa. Opowiada o Francji podczas II wojny światowej. Potel zwraca uwagę na wpis Bobkowskiego z 22 czerwca 1940 r.:

Rano padał deszcz. Spaliśmy. Wyjechaliśmy dopiero koło 2-ej. Przelotne deszcze. Przemokliśmy zupełnie. Wleźliśmy znowu w tłum cofającego się wojska. Jechali na wariata. Na drodze co krok wywrócone samochody. Tadzio spoglądał i klął. Asfalt śliski i zagliniony. Stonoga połamałaby na Tm wszystkie nogi. Po trzydziestu kilometrach dałem spokój. Znalazłem fermę. Kupa słomy pod dachem, osłonięta tylko z dwóch stron. Przy kolacji towarzyszyły nam koty i psy, deszcz mżył, z drogi dolatywał bezustanny warkot, zgrzyt i zachłystywanie motorów, dartych bez litości; senność; spokój.

To był dzień podpisania zawieszenia broni z Niemcami. Wydarzenie, które określiło tożsamość Francji na resztę wojny i wiele lat powojennych, być może nawet do dziś. W lesie Compiegne, w tym samym miejscu, w którym podpisano rozejm w 1918 r., Francja przyjęła kompromitujące warunki Niemiec. Porozumienie zakładało częściową okupację Francji, całkowite rozbrojenie armii francuskiej, przerzucało na Francuzów koszty utrzymania armii niemieckiej i sankcjonowało wzięcie w niewolę 2 milionów jeńców.

Potel zauważył, zawieszenie broni można uznać za hańbiące. Nie doszło to do tego, co w Polsce, czyli ucieczki rządu bez żadnych formalnych ustaleń. Francja nie ogłosiła nawet kapitulacji, jak zrobiły to Niemcy w 1945 r. Pod pozorem współpracy, zgodzono się na utratę suwerenności.

Jak gorzko mówił o Francuzach Bobkowski: „My chcieliśmy się bronić, ale nie mieliśmy czym. Oni mieli czym i nie chcieli się bronić.” Trzeba pamiętać, że Francja miała wówczas jedną z największych armii w Europie i była drugim co do wielkości imperium kolonialnym. Nie była jednak politycznie ani strategicznie przygotowana do wojny. Okres drole de guerre trwający od września 1939 r. objawił nastroje Francuzów. Inwazja niemiecka z 1940 r. ukazała fatalną organizację armii i brak wyobraźni dowództwa, które spodziewało się powtórki formuły walk z poprzedniej wojny. Jak widać chociażby ze wspomnień Bobkowskiego, atak Niemców był szokiem. Nic zatem dziwnego, że Francuzi powitali z ulgą ugodową politykę nowego premiera, 87-letniego bohatera spod Verdun, Philippe Pétain’a.

Wraz z coraz większymi ustępstwami rządu Vichy aż do zgody na deportację francuskich Żydów do Niemiec, coraz więcej osób przekonywało się, że kolaboracja to ślepy zaułek. Coraz więcej zwolenników zdobywa generał de Gaulle, który zaraz po ogłoszeniu rozejmu odciął się od polityki Vichy i rozpoczął tworzenie w Wielkiej Brytanii Komitetu Wolnej Francji i niezależnej armii francuskiej. W kraju zaczęły powstawać frakcje ruchu oporu o różnej orientacji politycznej zjednoczone przez de Gaulle’a w 1943 r. Po inwazji na Normandię, generał nie dopuszcza do przejęcia władzy przez amerykanów i na bazie siatki konspiracyjnej buduje nowe struktury władzy złożone ze wszystkich frakcji politycznych. Po wojnie zaś, w imię jedności narodowej, rezygnuje z tropienia kolaborantów. Bobkowski w dzienniku zastanawiał się, czy Francuzi są w stanie podnieść się po tym, hańbiącym jego zdaniem, wydarzeniu, jakim był rozejm z 22 czerwca. Historia pokazała, że udało im się to bardzo szybko.



3 komentarze: